Kiedy latem, dwa lata temu okazało się, że mogę wysłać Nadię na obóz do Grecji, łaskawie się zgodziła, ale bynajmniej nie wykazała entuzjazmu ( i pisała w dzienniku: co ja tam niby będę robić, bez radia, internetu, płyt DM...). Ale oczywiście później była zadowolona, że pojechała i całkiem nieźle się tam bawiła.
No właśnie, a jedną z licznych trudności rodzicielstwa jest domyślanie się, co też ukochanemu dziecku sprawiłoby przyjemność. A one potem wcale jakoś tego nie doceniają.
Podobno dzieci "z definicji są niewdzięczne" :-)))
A napis na koszulce głosi: kocham moje dzieciątko!

28.07.06
EST NEWS FROM GREECE
Cytat dnia: "Black Celebration" Depechów to dobra płyta? Chciałabyś (sma od Lucyana* z dnia dzisiejszego, z godz. 17:54 czasu polskiego).
No tak, oczywiście pytanie zawarte w cytacie, a nawet oba pytania były oczywiście głupie.
A jak ktoś nie zna odpowiedzi:
- Chciałabym każdą płytę DM
- Każda płyta jest dobra (oczywiście każda DM).
- BC jest dobra, podobno jedna z najlepszych**
Więc płytkę już mam, nie mogę się doczekać, jak ją zobaczę i posłucham! Chociaż tu w Grecji całkiem fajnie.
Ad/Mag znowu wyleciały. Znowu nie wiem, gdzie, po co i o co w ogóle im łazi.
Dzisiaj wieczorem, niedawno, wieczór jeszcze trwa, przed dziesiątą jest teraz, gwar, mechaniczne pieski i tak dalej, więc niedawno byłyśmy na takiej jakby przechadzce po badziewnych sklepikach; niby we wszystkich krajach jest takie badziewie dla turystów, ale wszędzie jednak jest trochę co innego i to ma swój sens i urok.
Czadersko było, kto by to pomyślał i kto by to jeszcze pamiętał, że z badziewnymi sklepikami można miec taki ubaw... Ja i Mag wniebowzięte. Znalazłyśmy taki jeden sklepik, gdzie koniecznie trzeba będzie wrócić. Wrócić w To Miejsce, bo tako go nazywam! To Miejsce właśnie. Kupię tam... sobie breloczek z małą Koreanką, może skórzaną bransoletkę, plecioną albo z ćwiekami czy czymś takim, Lucyanowi afrykańską torebkę czy coś w tym stylu, Agentowi np. małą laleczkę w tradycyjnym greckim stroju, może coś jeszcze... BOSKIE badziewie. Boskie. O, sobie może jeszcze jakieś znaczki do przypięcia na torbę, chociaż w sumie to wszędzie można. Nawet niedrogo tam było. Szkoda, ze nie mogę sobie pozwolić na T-shirt, np. z napisem GOOD WINE IS STILL, NOT BEER czy coś, ale mogę się im przyjrzeć bliżej i zapisać hasełka, a później namalować sobie takie na koszulce... Ta, ale cóż, kasa, kasa...
A de facto chyba najlepsze jest tu to, co dostaje się za darmo. Wałęsanie się po restauracyjkach, badziewnych deptakach, tałatajskich sklepikach, zachłamionych zakątkach, pachnących dojrzałymi melonami (pycha!), warzywniakach, straganach, kramikach... Muszelki zbierane na plaży i w morzu, ciepłe, łagodne morze jak talerz zupy, zawleczki od puszek*** niejednokrotnie wyzbierane z ulicy. Widoki, latarnie nad plażą, piasek przesypujący się w butach, widok morza zlewającego się z niebem...
O, k..., zaczęłam trochę przesadnie poetyzować, już nie będę; dorzucę jeszcze, jakże prozaicznie, do tej wyliczanki, wkurzające szczekanie mechanicznych piesków. Nawiasem mówiąc, ci, którzy te wnerwiające zabaweczki sprzedają, zrobiliby o wiele lepszy interes , sprzedając możliwość pokopania, wdeptania w grunt czy w jakikolwiek inny sposób zniszczenia takiego pieska. Chociaż mnie osobiście zbytnio to nie bawi. Ale mechanicznego kotka, choćby i wkurzająco rozmiauczonego, sama bym kupiła – gdyby takie były i gdybym mogła powyrzucać trochę kasy na tego typu pierdoły. (...)
*Lucyan to ja oczywiście
** Płytę winylową "Black Celebration" udało się Nadii kupić rok później we Francji
***zawleczki od puszek zbierała Magda i Nadia dla niej
4 komentarze:
To zdjęcie jest genialne. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego, ale wyjątkowo udane.
~Adam 2008-10-27 15:55
Bo na tym zdjęciu od Nadii promieniuje spokój.
~iza 2008-10-27 17:37
Analizując to od strony zawodowej to po prostu dobra kompozycja, dobre proporcje poszczególnych elementów...
A od innej strony: zabawny dialog między tymi dwoma głowami - rzeczywistą - Nadii z zadowoloną miną "jestem cool" i zatroskaną buldożka na T-shircie. Nie wiem zresztą skąd takie zestawienie treści napisu i grafiki, ale może właśnie dlatego jest fajne. Nadia bardzo lubiła tę koszulkę, nadal ją mam, a ja chodziłam w zielonej z głową innego pieska - chihauhau'y i napisem: Viva la Revolution! Chihuahua!
Czasem ją sobie też pożyczała.
~mamaNadii, 2008-10-27 18:08
Oj te zawleczki... Mam do tej pory pełne pudełko po "Ptasim Mleczku" , którego jakas połowa była nazbierana przez Nadię :) Jak Ona zaczęła się śmiać jak Jej powiedziałam że zaczęłam zbierać te zawleczki i nie wiem nawet po co... A zdjęcie świetne... Jej zawsze było dobrze w okularach....
~Caramelek, 2008-11-03 20:24
Prześlij komentarz