Zważywszy wiek autorki, właściwie cała „twórczość” Nadii jest rodzajem różnego rodzaju wprawek, które zapewne w przyszłości rozwinęłyby się w pełne, skończone utwory. Jak? Tego nie wiemy. Ale w tym co już jest, znajduję sporo takich fragmentów, które nawet jeśli nieskończone, zapowiadają coś niezwykle ciekawego.
Fragment poniższy jest krótkim tylko wyjątkiem ze strony Altersighta. Ale wydaje mi się bardzo ładny sam w sobie, chociaż wyjęty z kontekstu, jednak pełen znaczeń. Jak poezja, niejednoznaczny, podatny na różne interpretacje, może dlatego właśnie taki ciekawy. Jest w nim pewna dziwna dojrzałość, zdumiewająca u szesnastolatki, są stany, których jakby się zdawało doświadczają raczej ludzie dojrzali (także wiekiem). Jego nieoczywistość jest bardzo pociągająca. Pewnie dlatego tak mi się podoba i zamierzam jeszcze parę takich fragmentów wyestrahować.
Ale mnóstwo było jakby wiszących w powietrzu przemilczeń, przemilczeń faktów i uczuć oczywistych, poczynających się z jednego, choć dzielącego się na odcienie wielkiego uczucia, które ich łączyło, oraz z ostatnich wydarzeń; przemilczeń tego, co wiadomo było, że będzie powiedziane i wyjaśnione później, a wiemy, że nie czas na to jeszcze; przemilczeń nieco wstydliwych, opartych na swoistej umowie, na granicy prywatności; opartych na cichej umowie: nie powiem na głos, nie powiem dosłownie, ale będziesz wiedzieć, ujrzysz to w wyrazie mojej twarzy i oczu, gdy nieco dziwnie patrzę na ciebie w popołudniowej ciszy, poznasz to z moich gestów i słów pozornie wyrwanych z kontekstu, słów niby na inny temat – a i tym sposobem będziesz czuć i pojmować więcej i pełniej, znasz mnie przecież.
Było dużo milczenia, była wzajemna uprzejmość, trochę rezygnacji. Poza nocami, poza winem i dziwnymi szeptami w półmroku - być może jeszcze poza krwią na rękach, poza połyskującymi perłowo bliznami - nie było niepokoju.
4 komentarze:
Całą społecznosć opiera się na przemilczeniach i to jest takie... smutne. Smutnym jest, ze większość ludzi nie chce usłyszeć wprost o ty co nieprzyjemne albo im się nie podoba... A naweyt rzeczy dobre są pomijane, bo "niemedialne".
Muszę też odnieść się do "czarnego" tekstu, jest tam bowiem pewne stwierdzenie, któe zawsze mnie trochę denerwowało. Mianowicie to, iż wielu ludzi sądzi, że prace kilkunastoletnich osób to jedynie "wprawki". Wprawki to moim zdaniem piszą sześcio- siedmioletnie dzieci, żeby nauczyć się posługiwać literami. Ośmio-, dizewięcio-, żeby zgłębić tajemnice zdań. Następne kilka lat to ogólne formowanie stylu, a potem już jest tylko rozwój. Osobowość człowieka formuje się do około czternastego, piętnastego roku życia, potem już się zmienia, bo jest punkt wyjścia. Podobnie jest, moim zdaniem ze stylem. I nie wiem skąd opinie, że prace dzieci są gorsze. O nie, nie są. Są po prostu inne, często dużo dojrzalsze i mówiące wprost o świecie, pełne tego, co dorośli ludzei już stracili. Bo nie znam człowieka, który zachowałby cały swój wspaniały, dziecięcy świat, niektóre elementy po prostu zostają spalone przez życie.
Przepraszam Adamie, jeśli poczułeś sie urażony tymi "wprawkami", bardzo podoba mi się, ze podejmujesz dyskusję, bo na tym mi zależy.
Ale nie do końca się z Tobą zgadzam.
To prawda, że świeżość spojrzenia dzieci i młodzieży bywa zachwycająca. Wielu "dojrzałych" twórców gdzieś po drodze to gubi, ale znam przykłady wybitnych artystów, którym mimo poważnego wieku i bogatego dorobku artystycznego, udało się ciągle to dziecko w sobie zachować. Przykład - Wilkoń, 78 lat i ciągle podejmuje nowe wyzwania, ciagle się uczy, zmienia i ciągle tę świeżość ma.
Ale sądzę także, że prawdą jest że "ćwiczenie czyni mistrza" i aby się rozwijać musimy się zmieniać, patrzeć krytycznie na własną tworczość i mieć dużo pokory wobec niej.
Owszem znajduję i w swoich tekstach czy pracach sprzed lat wiele rzeczy, z ktorych nadal jestem zadowolona, ale też i wiele takich, ktore nadają się tylko do kosza.
Jesteście w przypadku prac Nadii skazani na mój wybór niestety, staram sie wybierać rzeczy fajne, udane, ciekawe dla odbiorców, niekoniecznie doskonałe. I mogę tylko mieć nadzieję, że jakoś zgodne z Jej intencjami.
Ale nie sądzę, aby można powiedzieć, że rownie doskonałe jak wiersze Szymborskiej na przykład. A kto wie, może kiedyś mogłyby takie być?
Właściwie znam tylko jeden przykład artysty, ktory całą skończoną, doskonałą, spójną twórczość poetycką zaczął i skończył przed dwudziestką. To Artur Rimbaud.
A wprawka to nie jest określenie pejoratywne, to tylko sygnał, że jest w tym potencjał, kory bardzo mógłby się jeszcze rozwinąć. I żal, że możemy to sobie tylko wyobrazić...
Mama Nadii
Nie poczułem się urażony, po prostu to określenie zupełnie nie pasuje, sugeruje coś niepełnego, do obróbki albo wyrzucenia do kosza. A tak nie jest, Stephen King nadal przyznaje się do tekstów, które sklecił w wieku osiemnastu lat, a ma już, jeśli dobrze liczę, nieco ponad sześćdziesiąt. Nie znaczy to, ze człwoiek sie nie rozwija, przeciwnie, ale nie można traktować wszystkiego co jest "pomiędzy" jako formę przejściową. Bo czym wtedy bylibyśmy? Formą przejściową pomiędzy jaskinowacami a ludzkością końca czasów?
Ok, może użyłam określenia niezręcznego.
A droga kazdego człowieka, każdego tworcy jest inna, indywidualna i trudno tu znaleźć jakieś powszechnie obowiązujące reguły. I dobrze.
mama nadii
Prześlij komentarz