No właśnie, w tych kolejnych beczkach z dnia 03.04.08 wpisy bardzo, bardzo różne: o współpracy (tu w związku z planowanym komiksem – ale w ogóle to lubiana przez Nadię forma pracy – uzupełnianie swoich pomysłów przez pracę wspólną z kimś), o wyszukiwanych lekturach, o testach psychologicznych, piosenkach, znowu o olimpiadzie i jej rezultatach, także o jedzeniu. Czyli skakanie od sasa do lasa.
Quatro. Holiday ma się dobrze, towarzysz scenarzysta odwala swoją robotę rzetelnie, kompletny juz jest scenariusz tomu pierwszego i prace nad drugim in progress. Tylko, że ja Holidayem zajmę się dopiero w holidays na dobre, gdyż obecnie jakoś czasu brak. Hm, dziwne, jak rzekłaby szanowna towarzyszka Alexann.
Beczka numero IIIIIIIIIII (coś zamazanego) co ja to pieprzę, cinque. Numero quinto, taa. Numero piąty... może być jednym słowem. Skoro już o miscellaneach, może być i o erystyce. Otóż zakupiłam sobie (za 4,50 w taniej księgarni) owo cudne dziełko: „Erystykę” Schopenhauera. Pięknie napisane i przetłumaczone, aczkolwiek byłoby miło, gdyby dołączono jeszcze przypisy, co oznaczają nader liczne cytaty łacińskie oraz jak czyta się zamieszczone wyrazy greckie.
Beczka numero sei. Zainteresowana przypadkiem Karmela, a także w poszukiwaniu okazji do niejednokrotnego urwania się z co mniej lubianych lekcji, jak również w trochę dziwnej skłonności do robienia sobie wszelkich możliwych testów osobowości (o Master Gorku, ale mi się zrymowało, że ryms na dziób tylko) - zaczęłam chodzić do psychologa. Z braku laku szkolnego. Uważam, że to całkiem zabawne, być może warte wspomnienia.
Beczka numero sette, i wystarczy, bo już siedem beczek to dość dużo. Tym niemniej w tejże będzie trochę miscellaneów, które gdzie indziej się nie pomieściły, dość kopiato. Więc primo, ostatnio ukończone zostało w sumie przeze mnie 18 piosenek. Secundo, w podziękowaniu za przygotowanie nas do olimpiady (pierwszy raz wszyscy laureaci – choć nie bez przygód i innych przegród [ło Masta Gorku, co ja znowu pieprzę...o_o] zostali finalistami) upiekłam... noo, dobra, nie będę kłamać: moja matka upiekła na moją prośbę... naszej drogiej pani P. ciasto. Konkretniej tartę z creme brulee. Wszystkim smakowało, pani zażyczyła sobie przepis, muszę skserować. A i gadało się nam świetnie [...] i w tej kwestii to chyba tyle.
Tertio, moja matka do mnie dzisiaj, czy ze względu na filozofię nie pójdę na human, a ja na to no fuckin’ way i fajrant.
Tyle chyba w kwestii beczek. Na zakończenie jeszcze powiem, że jeśli chodzi o refleksje, to raczej nie dziś, może w następnym wpisie. Jedyne treści natury takiej więcej refleksyjnej będą następujące:
+ że po pierwsze primo, ja mam zwyczaj dokonywać autopsji na żywych słowach
+ a po drugie primo, dziś jedząc grejpfruta, doszłam do wniosku, że grejpfruty są perwersyjne. Gadaj zdrów koleś, że to owoce Ducha Świętego, ja swoje wiem.
8 komentarzy:
2 tom miał być lepszy, przynajmniej w moim zapatrywaniu. W ogóle ten komiks klarował sie długo. Za długo...
~Adam, 2008-09-30 16:19
Adamie, a kto jest w posiadaniu pierwszego tomu komiksu?
~iza 2008-09-30 20:29
Jeśli chodzi o pierwszy tom, jest tylko kilka szkiców i scenariusz. Drugi: jedna czwarta scenariusza. Trzeci: Zakończenie ukryte gdzieś w jaksini mojej głowy.
~Adam, 2008-09-30 23:03
Na zdjęcie załapał się słynny rysunek żołądka krowy wykonany przez P. Piętkę :)
Gdy robiłam zamieszczoną dziś fotografię Nadię dopadła lekka głupawka... Stąd ten szeroki uśmiech.
Tego dnia Ester porwała mój aparat i zaczęła fotografować całą salę do biologii. Nie pamiętam już jaki miała w tym cel.
Ciekawa jestem czy ciągle ma kawałek pracowni biol. (a konkretniej ściany), który odpadł gdy myśląc o czymś, dłubałam długopisem w pewnej dziurze... Był to dość duży kawał gipsu, który wraz z Esty podzieliłyśmy na pół. I tak ona wzięła jedną część a ja drugą. Oj, ile było radości :) Wtedy Nadia powiedziała, że "kawałek sali biologicznej będzie zawsze z nami"...
~Justyna, 2008-09-30 17:45
Dobrze, że tylko kawałek tego żołądka się "załapał".( to były straszne bazgroły ) O wydłubanej ścianie słyszę pierwszy raz. Ale cieszę się, że oprócz nauki miałyście też niezłą zabawę.
Ale, ale- Nadia napisała o cieście. BYŁO WYŚMIENITE!
Kolejny raz je jadłyśmy u pani Lucyny w domu i wspominałyśmy nasze "laureackie spotkanie" przy cieście i herbacie, gdy wśród nas była Nadia. Ponieważ byłyśmy w gronie samych kobiet, więc spora część spotkania dotyczyła przepisów na ulubione ciasta, sałatki... Jak miło było na kółku biologicznym rozmawiać o uciechach żołądka hmmm.
I tak od żołądka się zaczyna i na nim kończy ;)
~iza, 2008-09-30 20:28
Co do dziury: Jest to dosc spory ubytek w scianie xD Wiele osob dzieki temu ma kawalek sali biologicznej :D Po lewej stronie pracownii ;)
~Ola, 2008-09-30 21:13
Cóż, powracający temat - jedzenie. Może zamieszczę kilka przepisów na ulubione dania Nadii. Jest to jakaś myśl, jedząc pomyślicie o Niej...
mamaNadii, 2008-09-30 21:58
"Grejpfruty to owoce Ducha Świetego" - tekst z mojej religiii, w ktorego dosc dlugo sie nabijalysmy. A ciasto było wtedy pyszne.
~Ola / Alexann, 2008-09-30 21:08
Prześlij komentarz