piątek, 21 listopada 2008

truskawki i głupawki (21 października 2008)

Dwa lata temu, przed urodzinami Nadii, moi przyjaciele postanowili się dorzucić do skarbonki (przepiękny egzemplarz blaszanej pereelowskiej skarbonki PKO, zakupiony w antykwariacie – wzbudził dużą sympatię Nadii), żeby mogła sobie nieco uzupełnić dyskografię swojej ulubionej grupy, co też uczyniła przy mojej pomocy. I była absolutnie uszczęśliwiona.

W poniższym wpisie mamy typowy dla Esty melanż, która zwłaszcza przy niewielkiej „pomocy” Magdy zwanej wówczas Agentem nieraz doprowadzała się do stanów histerycznego śmiechu i nieopanowanej głupawki. Bo, w końcu, była też typową nastolatką i wcale nie stale i wyłącznie roztrząsała poważne problemy egzystencjalne.


20/22/23/06.06

LITTLE 14 SPECIAL POST

+ luźne refleksje na tematy od sasa do lasa, od Depeche’ów do truskawek... (co, jak się wkrótce okaże, ma ze sobą wbrew pozorom sporo wspólnego – przynajmniej dla mnie i Agenta...;D)

Specjalny cytat dnia: „Even the stars look brighter tonight/Nothing’s impossible...” (Depeche Mode, Playing the Angel: “Nothing’s impossible”).

22.06. – Depesze i truskawki. Kurczę, to lubię. Tylko, że... Agent, kurde, ma cholernie dziwne skojarzenia, no i teraz ja też...*

Zarazara, momento. Agent został fanem DM, od tego zacznijmy. Tak, tak, to prawda, nie upiłam się na urodzinowej imprezce (bo takowej nie było), mówię najszczerszą prawdę, policy of truth obowiązuje. AGENT ZOSTAŁ FANEM DEP MOD! Jawohl!

No. A JA NA URODZINY DOSTAŁAM 2 (SŁOWNIE DWIE) PŁYTY DEPECHE’ów!!!!! Playing the Angel: remasters i Music for the Masses!

Hahaha! That rules! Remasters z DVD. A Playing the Angel jest absolutnie czaderskie!!!

Recenzje dalej lub w którymś następnym wpisie, bo nie wiem czy mi się będzie chciało pisać.

Dobra, dalej.

Z MYŚLI ABSURDALNYCH ESTERKI:

„Jeżeli się zetnę na krótko, zwłaszcza na lotnisko, to będę podobna do Dave’a. I musiałabym to naprawdę zrobić, żeby się przekonać, że to nieprawda...”

Ale ponieważ mam strasznie bezsensowne, nielogiczne i przeważnie KRĘCĄCE SIĘ KŁAKI, to chyba faktycznie się znowu zetnę na króciutko! No jawohl!

Myślicie, że to głupie myśleć, że jak się obetniesz na krótko, to twoje życie będzie wspaniałe i wszystko będzie OK? Ja w sumie też trochę, ale... tak jakoś się czuję. W końcu... „Nothing’s impossible”!

[...]

Taaa... dzisiaj byłam na koncercie jazzowym. Zespołu LOOK UP. Są przeczader-scy!

A co do płyt jeszcze...No, kurna, czaderskie są !...będę o nich pisać później, bo mi się już nie chce teraz nic pisać...

*sprowadzają się te skojarzenia do tego, że jakimś cudem, po wysłuchaniu „Damaged People”, obie dostały głupawki i muzycy DM skojarzyli się Agentowi z następującymi owocami: Martin Gore ze spłaszczoną truskawką, Fletch ze śliwką bez pestki, a Dave Gahan z „rozebranym bananem” (zamiast obranego, co przy takiej głupawce nie dziwota)...

mamaNadii (21:23)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ano tak, bo każdy wie, że rozebrane banany są lepsze od obranych. A za DM co prawda nie przepadam, ale jedna z piosenek, które Nadia mi wysłała, okazała się naprawdę fajna. A jaka to nie powiem, zresztą osoby, które ją znały pewnie sie domyślą. Albo i nie.

~Adam, 2008-10-22 23:44

Anonimowy pisze...

Mam wrażenie, że gdzieś wcześniej to napisałeś...
Mnie osobiście DM nie wciąga jakoś specjalnie (chociaż też nie sprawia przykrości), a najbardziej polubiłam ich płytę, której Nadia słuchała raczej rzadko i pewnie reakcja nas obu była właśnie taka, bo płyta "Ultra" ma inne brzmienie niż pozostałe, czyli była gdzieś na styku naszych upodobań.
Moje upodobania zresztą mają taki rozrzut, że mieści się w tym prawie każdy gatunek muzyczny, np. Tom Waits, Sting, Police, Dead Kennedys, Pink Floyd, John Lee Hooker, Ray Charles, Diana Krall, McSolaar...
Zresztą i tak nie jestem w stanie wymienić nawet po łebkach

~mamaNadii, 2008-10-23 14:44