poniedziałek, 24 listopada 2008

O T-shirtach i prezentach (bo wkrótce święta)

Tytuł mówi z grubsza wszystko.

I fotki z T-shirtowej sesji sklepowej:








06.11.06

Uh... lots of stuff.

No i cały ten staf, który się w międzyczasie uzbierał należałoby jakoś uporządkować...

Więc tak,

Primo: jadę do Londynu. Najprawdopodobniej z Alexann. Taa, do 10. muszę zapłacić zaliczkę - 3 bańki. Wyjazd w ferie zimowe, na 6 dni włączając dojazd.*

JAAAJ, JADĘ DO LONDYNU!!!

Oczywiście będę relacjonować , zapisywać... Oby tylko nie wyszło tak kulawo jak z tą relacją z Grecji, ech...

Secundo: w grudniu, razem z Cam i Alex będziemy łazić po Sferze z przyległościami za prezentami. Dobre to będzie... Postanowiłyśmy całkowicie zrezygnować z elementu niespodzianki; i tak ja dostane od Alex SOFAD’a a od Cam jakiś depeszowy (lub i nie) T-shirt. (O t_shirtach trochę więcej dalej). Cam od Alex dostanie depeszowy portfel, a Alex od Cam T-shirt z Evanescence, których uwielbia. A co ja im dam? Jeszcze nie wiem, obie zdają się na moją inwencję (ech no, ja im dam moją inwencję - z którą ostatnio cieniutko, oj, cieniutko). Pewnie też polatam za jakimiś T-shirtami tudzież bluzkami ogólnie i to może już w Mikołajki, jak w Reserved będzie znowu zniżka 50%...

Tertio: Na pewno z Alexann, a może też z Cam , będziemy w styczniu kwestować na rzecz WOŚP**. Fajnie!

Quarto: T-shirty. Hmmm... jakby to ująć. W Altersight, ja – Minamoto, posiadam duuuużą kolekcję T-shirtów z oryginalnymi nadrukami. W rzeczywistości – co najwyżej zaczątek przyczynku do kolekcji. JAK NA RAZIE. No tak, ale sporo T-shirtów ostatnio zaprojektowałam sama. No i projekty tych T-shirtów i ciuchów ogólnie, będę rysować schematycznie, poprawiać i kolorować, drukować i WKLEJAC TU. Piszę, żeby NIE ZAPOMNIEĆ...

Quinto: kolejna rzecz dotycząca mnie, Cam i Alexann. Chcemy sobie zorganizować depeszowe andrzejki i/lub sylwa. Możliwe, że matka Agenta się zgodzi na andrzejki u mnie lub u niej, mnie z Alex wsio rawno. Ano, andrzejki koniecznie – no bo Andrzeja – czyli Andy’ego! ^_^ Fajnie będzie.

Sexto: i koniec, jeszcze tylko jedno. Widziałam fragment takiej PRL-owskiej komedii *** „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz” czy jakoś tak. Pięęękne! Piękne teksty tam były:

„Jak pan masz taką chęć, to to 125 pan se wkręć – w dupę!”

Albo taki dialog :- „....i zdanżam.” „-Zdążam”, „No, pan też zdanża.”

Albo historia o babie, która rano brała 12 kanapek i wyjeżdżała. Pod lasem spotyka się z jakimś gościem, rozbiera się w krzakach do goła... potem wskakuje w dres i dawaj 4 godziny ganiać wokół lasu, a facet za nią. Potem wrąbała ten tuzin kanapek, no i znowu 5 godzin lata. Się okazało, że nie chciała się przyznać, że ją wzięli do sztafety i w sekrecie tak. A facet? Kopnął w kalendarz, no bo ktoby wytrzymał 9 godzin po lesie dymać o suchym pysku... :-)

To tyle na dziś, ludkowie. Nie chce mi się więcej pisać, a tu późno się robi. Pierdut!

-----------------------------------------------------------------------------------------

*Z wyjazdu do Londynu niestety nic nie wyszło, bo za mało było chętnych. A tak się cieszyła. Ja też.

**Na WOŚP kwestowały z Alexann 2 razy, raz nawet udzieliły wywiadu dla telewizji. Cieszyło mnie Jej zaangażowanie

A teraz, niejako do kompletu, wpis na jej blogu, który niestety ograniczył się do dwóch wpisów w ogóle (wybrała ten sam serwer, co ja teraz – link z prawej).

O radości z robienia prezentów. Ale po angielsku.

2007-12-03

chillin'.

guess what people? i'll be honest today. so...
honestly, i just can't wait to the christmas holidays.
holidays... holidays... lotsa free time... and the gifts! yay! i love both giving them and receiving them.
today i went to the town to buy something for my classmate (all the ppl in the class are giving stuff to each other this wendesday)... i bought her a pair of really cute earrings and some chocolate. and y'know what, honestly, i don't really care what am i going to get - what i really care about is if the person i'm giving something will be happy about it. i may often seem an egoist,... alrite, i AM a bit of egoist... but giving people stuff, helping people etc. gives me a lot of joy, i'm not kidding.
and honestly... i'm quite happy about my life recently. most things are going well. i got over some affair which proved that... what was that sentence like...? "hope is the most powerful weapon, but it can also be the worst prison" (or something like this), sorry for sounding pathetic.
quite happy, uh, but never happy enough not to find a little something to complain about ;>
i guess that's all for now, folks. keep warm. dag.

esty w.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Na chwilę zamknęłam oczy, zobaczyłam Nadię z Jej charakterystycznym uśmiechem.

Czuję się tak, jakby przed chwilą przeczytała mi swój tekst. Nigdy przedtem nie miałam takiego wrażenia. Pełna wizualizacja.

Pamiętam o Tobie.
iza

Anonimowy pisze...

Cóż... ja też MOŻE pojadę do Londynu w najbliższym czasie... Zresztą, gdzie to człowiek nie planuje pojechać. Aż dziwne, że nie pamiętam zebyśmy mówili o planach wycieczkowych, choć na pewno kiedyś poruszyliśmy ten temat..

Anonimowy pisze...

Tak, bylysmy 2 razy na WOŚP-ie. I za pierwszym i za drugim razem okropnie zmarzłyśmy. Ale i tak było cudnie. Z tymi prezentami to wyszło tak, ze stwierdzilysmy, ze nie ma sensu wymyslac bóg wie czego, lepiej prosto z mostu. Szkoda, ze ze wspolnego Londynu nic nie wyszło. A co do andrzejek, to przegadałyśmy tyle, ze szkoda gadac. Super było, jedne z najlepszych wspomnien.

Anonimowy pisze...

Zgadzam sie z Alex - andrzejki to były jedne z najlepszych naszych wspólnych wspomnien... Co do prezentów były małe przetasowania, ale ogólnie wszystkie 3 byłyśmy zadowolone :)Zdjęcia pochodzą z przymnierzalni Trolla. Dotąd pamietam co wtedy wyprawiałyśmy ^^ :)