sobota, 15 listopada 2008

genealogia kiśni i inne zabawy językowe (30 sierpnia 2008)


Poczucie humoru to dla nas obu, i mnie i Nadii, to było coś niesłychanie ważnego. Istotna oznaka inteligencji, dystansu do świata, dystansu do siebie. Sposób na relaks, na mierzenie się z głupotą, absurdami, nawet bólem istnienia (jakkolwiek idiotycznie by to brzmiało).

Najpierw opowiem historię „gatunku”, który Nadia ochrzciła „kiśniami”.

Zaczęło się od tego, że ok. 2 (?) lata temu zakisiłam w małej kamionkowej beczułce ogórki małosolne. Najpierw jadłyśmy je obie, potem Nadii się znudziły, potem mnie także się znudziły i tak sobie stały i stały i kisły i kisły. Ale wreszcie doszłam do wniosku, że pewnie trzeba je jednak wyrzucić. Zanim jednak je wyniosłam z domu, niestety otworzyłam pokrywkę. I rozległ się smród... I wyrwało mi się:

„skisły ogór daje odór...”

Bardzo to Nadię rozbawiło i wkrótce zaczęłyśmy się zabawiać wymyślaniem krótkich jednowersowych, idiotycznych rymowanek, gdzie zasada była taka, że najpierw mamy jakiś skisły produkt, a potem mówimy, jakie przykrości z tego wynikają. No i tak powstały „kiśnie”. Zabawa nas wciągnęła tak bardzo, że w końcu nawet trudno było znaleźć produkt nieuwzględniony w tej zabawie. Na szczęście też, prawie natychmiast Nadia zaczęła zapisywać te rymowanki. Nierzadko także nasi znajomi angażowali się w wymyślanie nowych „kiśni”.

Pewnego wieczoru, Nadia towarzyszyła mi wieczorem w galerii i kiedy wyszłyśmy stamtąd po 21ej, poszłyśmy na przystanek autobusowy, a że miałyśmy jeszcze sporo czasu, wymyślałyśmy kolejne wersy. Każda z nas myślała cichutko, a jak pojawiał się pomysł szeptałyśmy sobie do ucha i wtedy chichotałyśmy z udanych pomysłów.

Jakoś dziwnie ludzie na nas patrzyli...

Do dziś nie wiem dlaczego ;-)



A poniżej próbka (a zebrało się tego dobrze ponad 200 skisłych) tej radosnej, nieobciążonej żadnymi ważnymi treściami i ambicjami twórczości:

:: kiśnie, czyli ćwiczenia dla copywriterów (tak - uznałyśmy, że to taka językowa przebieżka)::


skisły ogór daje odór...


skisły miś cuchnie dziś.

skisłe futro będzie cuchło jutro.

kto pije skisłe wino, ten jest smutny jak Al Pacino.

skisły koń - straszna woń.

skisły kot - woń jak młot.

skisłe śledzie - aale jedzie!

skisła ryba śmierdzi chyba?...

skisła trawa - trudna sprawa.

skisła kapusta - jadalnia wnet pusta.

skisłe jajka to nie bajka.

skisłe mięsko - przeżyć cięzko.

skisłe pomidory i już jesteś chory.

skisła wątróbka - mała choróbka.

skisłe piwo - smród jak dziwo.

skisłe jagódki - odorek krótki.

skisły gnój - fuj, fuj, fuj!

skisły ser - dla much żer.

skisłe sushi smierdzieć mushi.

skisły sos - w nos to cios.

skisłe ości - pozbyłeś się gości.

skisłe grzybki - odór brzydki.

skisły ananas fatalny dla nas.

skisły rydz śmierdzi jak nic.

skisły łoś - śmierdzi (jak) coś.

skisłe gąski - smród niewąski.

skisła śmietana - smród oj dana, dana!

skisła herbata - węchu utrata.

skisłe truskawki - dostaniesz czkawki.

skisłe fasolki - dostaniesz kolki.

skisłą kaszą nieraz straszą.

skisła maca powoduje kaca.

skisły ryż truje tyż.

skisłe kakao - smród jakich ma(ł)o.

skisłe mlekko - nie jest lekko...

skisła kawa - nie zabawa!

skisły struś - śmierdzi cóś!

skisły miód śmierdzi ciut.

skisła wędlina - kolek przyczyna.

skisła gruszka - bóle brzuszka.

skisłe rydze - ja się brzydzę!

skisła kolacja - wielka frustracja.

skisły tymianek zatruje ci ranek.

skisła pistacja - zepsuta kolacja.

skisłe dżemy - tego nie jemy.

skisły tort - smród jak czort!

skisłe chablis - smród jak diabli!

skisłe frytki - odwrót szybki.

skisłe jabłuszka - pewny ból brzuszka.

skisłe morele - przykrości wiele.

skisła whisky wykrzywia pysky.

skisłe szparagi - dla węchu zniewagi.

skisłe lasagne - nie rzucam się na ńje!

skisły homar to koszmar.

skisłe ziemniaki - smród jakiś taki...?

skisła panga - zapsuta balanga.

od skisłej gruszki mnożą się muszki.

od skisłego majonezu można szybko dostać zezu.

skisły mniszek - pewny skręt kiszek.

skisły kisiel - brzydzimy się.

skisła szynka - rzednie minka...

skisły tost - you are lost!

skisły kawiorek zepsuje wieczorek.

skisłe szczeżuje - to nieźle truje.

skisłe kalmary powodują swary.

skisłe ośmiornice wywracają na nice.

skisłe węgierki - żołądka nadżerki.

skisłe zupy są do dupy.

skisłe liczi wierci w rzyci.

skisłe pierogi gorsze od niemytej nogi.

skisłe małże i każdy załże.

skisłe orzechy skręcają bebechy.

skisły mak - fak, fak, fak!

skisłe kurze udka - nie pomoże nawet wódka.

skisłe lody - pewne wrzody.

skisłe kabaczki wyprują flaczki.

skisłe kurze szyjki wykrzywiają ryjki.

skisłe borowiki pokrzyżują ci szyki.

skisła bułka skręca w kółka.

skisły melon - smakuje źle on.

skisłe chili zwracasz w jednej chwili.

skisły szczypiorek daje fetorek.

skisły szczypior - skrajny hardcore!

na skisłe babki jakoś nie mam chrapki.

skisłe kabanosy atakują nosy.

skisłe mazurki w brzuchu wiercą dziurki.

skisły schabowy - zawroty głowy.

skisła tilapia - potrzebna terapia.

skisłe kołacze i każdy zapłacze.

skisły sok - straszny szok.

skisłe pasztety - niezdrowe podniety.

skisły szampan wypij sam pan!


I tak dalej, i tak dalej. Uwielbiałyśmy też stronę http://schroniskodlaslow.pl gdzie można znaleźć różne zabawne nowe słowa wraz z definicjami (oraz nadsyłać własne propozycje, co także czasem czyniłyśmy i kilka „naszych” słów się zadomowiło na tej stronie). Można także zamówić mailową subskrypcję i jak się zbierze 10 nowych słów, są przesyłane na nasz adres. Muszę powiedzieć, że jeśli dzień zaczynał się od lektury świeżej dostawy słów, to bardzo skutecznie poprawiało to nastrój. Zresztą, sprawdźcie sami...


I też mała próbka (nie naszych):

świnks
- krzyżówka wieprza z lwem

klikanaście
- ilość kroków potrzebnych na przejście od strony internetowej A do strony internetowej B

hamdlarz
- źle wychowany sprzedawca


mikroprofesor
- naukowiec drobnej postury

łodzirej (Łodzirej)
- wioślarz nadający tempo; także: prezydent miasta wojewódzkiego w centralnej Polsce

odorator
- wielbiciel przykrych zapachów; także: cuchnący amant


empetrójca
- piosenka religijna


śmiecidełko
- zbędna błyskotka



mamaNadii (22:54)

1 komentarz:

LucyW pisze...

przypomniały mi się odwódki Szymborskiej
od wódki iloraz krótki
od wina wszędzie łysina
od martini potencjał mini
od cinzano konwulsje rano
od absyntu zanik talyntu
od samogonu utrata pionu itd. itd.

tak, myślę że gdybyście siedziały pod Jemiołami z Szymborską byłoby Wam bardzo wesoło


~elf, 2008-08-30 23:14
----------------------------------
Tak, limeryki i inne takie, też nas śmieszyły do rozpuku. Szymborska zresztą "pasowała" Nadii w każdym aspekcie swojej twórczości. Bardzo ją ceniła i z otrzymanego na "Lipie" polsko-angielskiego wydania Szymborskiej "Nic dwa razy" wybrała na konkurs recytatorski w języku angielskim wiersz z tego tomu "Kot w pustym mieszkaniu" ("Cat in an Empty Apartment").
Wygrała naturalnie

Teraz ja jestem jak ten kot...

mamaNadii, 2008-08-30 23:36
---------------------------------------
Pamiętam jak cytowała mi te teksty przez telefon... Ale był z tego ubaw... Albo na lekcji nagle potrafiła zacytować jeden z nich. Nie dało sie wówczas zakamuflować śmiechu ;))

~Caramelek, 2008-08-31 14:42