Ten dzień opisany w dzienniku, dla mnie był bardzo szczególny, bo, o czym także pisała Nadia, było to pięciolecie galerii sztuki „Fraktal” - mojej galerii... Więc różne przygotowania do imprezy, sprzątanie, strojenie się, sprawdzanie sprzętu, nakrywanie stołu. A potem goście, koncert, wystawa, projekcja prezentacji 5 lat galerii, degustacja win (żeby nie było mowy o rozpijaniu młodzieży, dodaję od razu, że w kieliszkach było po łyku wina), jedzenie, gadanie, dobre towarzystwo...
Nadia sfotografowała stół (trochę słabo widać, bo i światło było słabe):
25.04.08
Wczorajszy dzień był fajny. 24 kwietnia to w ogóle świetny dzień, wielkie święto, nadal, mimo wszystko. Wielki dzień i wszyscy to wiemy, my wszyscy, a nawet ci, co nie wiemy...
Pieprzę, ale to dlatego, że się dziwnej książki naczytałam. „Stokrotka”, Krasnodębski Jan Paweł jak drugi.
No i ostatnio przeczytałam też „Buszującego w zbożu”. Oddałam dzisiaj i pożyczyłam z kolei tę „Stokrotkę’ i jeszcze „Córkę czarownicy” Terakowskiej. A „Dzieci z dworca ZOO” przeszły już przez ręce i oczy Alexi teraz powędrowały do Cam. No i jeszcze od Marka mamy pożyczony „Strach” Grossa.
A ja dziś dla odmiany na czarno. A dla jeszcze większej odmiany: chyba nigdy nie byłam tak bliska zaśnięcia na historii jak dzisiaj.
Dzisiaj miałam włoski razem z taką dziewczyną z 2f, Sara się nazywa (...), słucha Nirvany, Kultu, Floydów, Metalliki... mniej więcej tego co Adam.
„The eternal” Joy Division wymiata. To taki straszny smęt, pogrzebowy dosłownie – ale cholernie śliczny. Siedziałam chyba z godzinę i słuchałam tego w kółko. Miałam oczy zamknięte: zakryte rękami, jasno było, ale przez tę piosenkę czułam wokół siebie nieprzeniknioną ciemność. I to było piękne.
Ten smętek tak od początku to chyba nikogo aż tak nie zachwyci, ale jak się więcej posłucha... piękne, piękne, piękne.
Takie piękne, że musiałam o tym napisać. I niech mnie ktoś zastrzeli, ale napisałam kolejną piosenkę. Mam ostatnio dziką wenę do pisania. Ta ostatnia piosenka ma tytuł „Hysteria”. Przynajmniej mi się w niej udało odczepić od tematu miłości.
Wczoraj [...] Justyna miała na głowie wianek, przyszła nam się pokazać, sprawdzić, czy też się będziemy z niej śmiać, jak jej klasa. Taki ładny wianek z fioletowych kwiatuszków. Ślicznie wyglądała, tak wiosennie.
Z kolei dzisiaj, szczególniej przed chwilą, gadałam z Asią, acha Jeżykiem.
I ja też chcę wakacje, tak, chcę, ale nie tak bardzo, tylko tak trochę. I chcę i nie chcę. I chcę do liceum i nie chcę. To znaczy chcę, ale jednocześnie ten sentyment do tej szkoły.
Robi mi się z tego coraz bardziej dziennik. No nie dziennik, ale porządny pamiętnik na pewno. I ładnie.
Zmiana lokacji -> galeria
Primo:
(tutaj podpisy i rysunki Doroty Zaziąbło i Beaty Przybytek, które dały piękny koncert standardów jazzowych na pięciolecie galerii)
wyżej widniejące autografy należą do pań, które wystąpiły na jubileuszy Fraktala. Równe pięć lat, równiutkie.
Secundo: wina. Dowcip polegał na tym, żeby zgadnąć, co się pije, a ściślej skąd to coś jest. Ja nie zgadłam. Wiem tylko, że piłam numer 1 – wino białe, lekko musujące, wytrawne i numer 3 – czerwone, mocno wytrawne, wyraziste, o żywicznym aromacie.
Tertio: owoce dobre, chociaż truskawki były trochę kwaśnawe. Ciasteczka niezłe – najlepsze były korzenne i andruty.
Quarto: Pieniądz przyszedł z Maciusiem, tj. Patrycją, czy jak jej tam. I co chwilę przestawiał mnie z miejsca na miejsce.
Chyba tyle
1 komentarz:
Pamiętam jak Nadia zachwycała się tym wiankiem jakby to było wczoraj...
~Justyna, 2008-10-04 11:27
Prześlij komentarz