poniedziałek, 17 listopada 2008

ręce (01 września 2008)

Miała piękne ręce.
Kiedy była małym dzieckiem, moja kuzynka zawsze się zadziwiała długością jej palców. co mnie rozśmieszało, bo mówiąca to osoba, sama takowe długie palce posiada.
Ale rzeczywiście dłonie Nadia miała wyjątkowo ładne o długich smukłych palcach.
Chciałam tu umieścić rysunek splecionych rąk, z którego była (i słusznie) bardzo dumna, ale okazało się, że nie mam gotowego skanu, więc dorzucę go jutro... A tymczasem dalsze fotografie jej ręki łapiącej tęczę i fragment jednej z licznych planowanych powieści (kryminalnej?). W folderze "reversed, etc." - czy ktoś coś na ten temat wie?






- John Myers, laborant – przedstawił chłopaka Wanders i wyszedł.

- Berry Chandler, asystentka sierżanta – przedstawiła się cicho Berry.

- Sierżant Ian Cannon. Miło mi – rzekł Ian, ściskając prawicę Myersa. Coś w tej ręce przykuło jego uwagę. Po ułamku sekundy już wiedział, co. – Ładna – mruknął, wpatrując się w laboranta przenikliwym wzrokiem.

- Słucham?

- Twoja... ręka – wyjaśnił Ian, podnosząc nieco wyżej dłoń Johna.

- Zauważył pan? – mruknął Myers, nieco zawstydzony.

- Oczywiście – Ian uśmiechnął się lekko. – Ale Berry nie zauważyła. Nieprawdaż?

- Nie zauważyłam czego? – Berry nic nie rozumiała.

- To proteza – odpowiedział spokojnie i z lekką rezygnacją John, wyciągając ku niej prawą rękę. – Z pięć lat temu straciłem dłoń.

- O Boże – rzekła cicho Berry. – Przykro mi... jak to się stało?

- Podczas awarii w laboratorium... wybuch prawie oderwał mi dłoń. Trzeba było ją amputować. Na szczęście jestem mańkutem.

- A...

- Nie sprawia mi to problemu w pracy ani w życiu codziennym. Nie mogę tylko przywyknąć do reakcji większości ludzi... dlatego noszę protezę, chociaż w pracy raczej mi tylko zawadza. Na szczęście większość nie zauważa... przynajmniej nie od razu – powiedział John, popatrując na Iana.

- Miałeś problemy ze znalezieniem pracy, prawda?

- Tak. Gdyby nie porucznik Wanders, tutaj pewnie też by mi się nie udało.

- Tak, to porządny facet. Chociaż gdyby był całkiem porządny, to sam by z tobą pracował – Ian uśmiechnął się nieco drwiąco. – Chociaż może i lepiej, bo mógłby na ciebie o to wyjechać, jakby się wkurzył. Rozumie, ale czasem takie rzeczy mu przeszkadzają.

- Panu nie? – mruknął z wyraźnym niedowierzaniem Myers.

- Mów mi Ian. Nie, mnie to nie przeszkadza. Jeśli tobie nie przeszkadza w pracy. Uprzedzony jesteś...

- Przepraszam. Nawyk.

- Dobra. Mam nadzieję, że ja tobie nie będę przeszkadzać – odparł Ian, dalej się uśmiechając.

- Dlaczego miałby pan...?

- Mówiłem ci, żebyś mnie tak nie tytułował. A dlatego mógłbym, że jestem dziwny. Przynajmniej w pojęciu większości. Ile masz lat?

- Dwadzieścia sześć.

- No to widzisz. Nie ma powodu, żebyś się do mnie zwracał per pan. Ja mam dwadzieścia siedem.


mamaNadii (16:22)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

na temat reversed wiem sporo bo dotyczy to nas obu ;)) dokładniej zamieszczany tu fragment dotyczy altersight reversed 2. Ian to było Jej męskie alter ego. jedno z dwóch zreszta... Moim w tej odsłonie reversed był Alan Maverick. Uwielbiałam fragmenty opowiadań z rev 2...

~Caramelek, 2008-09-01 20:03
---------------------------------

O altersighcie słyszałem, nawet czytałem kilka fragmentów, ...

... ale nic więcej. O reversed nic nie wiem, ale, jak sie domyślam, to ciąg dalszy, czyż nie?

~Adam 2008-09-01 23:35
--------------------------------

Moze nie ciąg dalszy, ale powiedzmy że B-side Altersighta ;)


~Caramelek 2008-09-02 19:07
--------------------------------

Wiesz słonko, bardzo mi Ciebie brakuje. Szczegolnie teraz, kiedy miałaś być obok mnie w ławce. Spodobałaby ci się p.p.Madej. Bylabys zachwycona zarodkiem krolika w formalinie. Po prostu tesknie.

~Ola / Alexann 2008-09-02 21:34
-------------------------------
Ja też tęsknię przeraźliwie, ale chcę także, żebyś spróbowała teraz sprostać Waszym wspólnym oczekiwaniom, Waszym nadziejom.
Wygraj za Was obie i ciesz się z każdego osiągnięcia tak, jak Ona by się cieszyła z Tobą. Ściskam Cię.

mamaNadii, 2008-09-02 22:08