piątek, 21 listopada 2008

Nadia i zwierzaki (30 października 2008)

Wskanowałam kilka zdjęć ze zwierzakiami.

Poniżej: epizod koński w Bochni oraz papużki na codziennym "wietrzeniu".




Tutaj:
fascynacja kozami we Francji, kotka ojca Nadii - Manouche oraz Bono.




Kuba, najchętniej trzymany przy lub na sobie, znowu koza, dalmatynka - znajda zwana Kropką, Bono, Kuba, Nadia i Bono.



mamaNadii (14:50)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Lubiła zwierzaki. Biedny, zmaltretowany przez nas żółw z sali biologii z gimnazjum. Tak sie zlozylo, ze nigdy nie opowiadala o swoich poprzednich zwierzakach.

~Ola / Alexann, 2008-10-30 17:39

Anonimowy pisze...

Zdjęcie z papużkami mogłoby nosić tytuł: "Leniwiec i papugi" Bardzo mi się podoba. Większość zdjęć pokazuje Nadię uśmiechniętą. Zastanawiam się czy to efekt bliskości zwierząt, które kochała czy też może postać fotografa tak Ją usposabiała. I druga rzecz, która mi wpadła w oko- Nadia miała niesamowicie długie nogi jako dziecko. Tak, tak pani Lucyno, ja wiem, że są gontardowe :)
Pozdrawiam.

~iza, 2008-10-30 17:57

Anonimowy pisze...

Nie wiem czy wszyscy w to wierzą, ale Nadia w ogóle była pogodnym dzieckiem. Nie przesadnie wesołkowatym, nie-nadekspresyjnym, ale po prostu pogodnym, bo pewnym tego, że jest kochana. Na zdjęciach z dzieciństwa nie ma w ogóle smutku.
Co prawda była też dość ostrożna, najpierw się przyglądała ludziom; szczególnie w wieku 2-4 lat nie pozwalała się nikomu dotknąć poza mną i babcią, i mówiła "ja chcę do samej mamy..."
W ciągu kilku ostatnich lat chyba kilku kolegów dało jej trochę popalić, ale i tak podchodziła z dużym spokojem do jakichś głupich docinków czy zaczepek.
No a zwierzaki rzeczywiście bardzo lubiła, a już koty, co widać na zdjęciach, ją po prostu rozanielały...

~mamaNadii, 2008-10-30 22:47