À propos wczorajszego wpisu, komentarza Adama, mojej odpowiedzi itd.
Właśnie przeczytałam przy kolacji (Nadia przejęła ode mnie, może niezbyt ładny, ale jednak dodający czasu na lekturę, zwyczaj czytania przy jedzeniu; oczywiście nie pozwalałyśmy sobie na to w towarzystwie, ale też wtedy liczyłyśmy na inną przyjemność – interesującej konwersacji z gościem. Kiedy byłyśmy same, każda z nas czytała swoje i nawzajem tylko czytałyśmy sobie co ciekawsze fragmenty swoich lektur.), że Gazeta Wyborcza zaczyna wydawać 16-tomową kolekcję dzieł Stanisława Lema. Chyba nigdzie w dzienniku Nadii nie ma o tym wzmianki, ale ja wiem, że bardzo ceniła Lema i mając za sobą lekturę kilku jego książek, miała w planie kolejne. A dlaczego ma to mieć związek z wczorajszym wpisem?
Cytuję Wojciecha Orlińskiego:
„Przepowiedział (Lem) w Cyberiadzie nawet portale internetowe – w postaci Demona Drugiego Rodzaju, który niejakiego Gębona na śmierć zasypał informacjami na tak niebywale ciekawe tematy jak: „Jaki początek >>Drugiej księgi dżungli<<>
No właśnie, genialnym pisarzem był (a amerykański pisarz SF - Philip Dick uważał, że nie ma takiej osoby, a pod pseudonimem Lem ukrywa się tajna organizacja komunistyczna mająca zniszczyć fantastykę na Zachodzie...), u nas jednak chyba nadal nie docenionym w taki stopniu, jak na to zasługiwał.
I jeszcze jedna rzecz, która, jestem pewna, Nadię by zachwyciła: odnaleziono właśnie, przez samego Lema skutecznie na wiele lat ukrytą, także przed sobą samym, niby-operę komiczną „Korzenie” – prześmiewczą parodię dramatu o Stalinie i fragmenty tegoż dzieła daje Wyborcza.
Już sam spis postaci jest zachwycający, moja ulubiona postać: Anichwili Tegonieradze – sekretarz organizacji partyjnej w fabryce sody...
Oj, Esty śmiałaby się do rozpuku, tymbardziej, że zainteresowanie epoką Peerelu (dla niej i jej rówieśników raczej egzotyczną i odległą od znanych im realiów) realizowała m.in. poprzez kolekcjonowanie dowcipów z tej epoki i oglądanie filmów Stanisława Bareji.
P.S. Otworzyłam stronę w Internet Explorerze i wszystko było ok...(?)
2 komentarze:
myśli Pani, że Nadia chce żeby publikować jej najskrytsze myśli w internecie?
~ja 2008-10-14 21:43
Nie publikuję wcale najskrytszych myśli Nadii, nie ma w tych wpisach nic szczególnie intymnego. Opuszczam również takie fragmenty, które mogłyby (zapewne niezgodnie z intencjami Nadii) być dla kogoś konkretnego, wymienionego z imienia czy nazwiska, przykre.
Poza wierszami i piosenkami, które, co oczywiste, były jak najbardziej przeznaczone do publikacji, także dzienniki, na co wskazuje choćby ich forma, w której nierzadko Nadia zwraca się bezpośrednio do jakiegoś hipotetycznego odbiorcy, do jakiejś formy udostępnionej innym były przewidziane.
Byłam na tyle blisko ze swoim dzieckiem, że dość dobrze wiem, co chciałaby pokazać, a co niekoniecznie. I szanuję to.
I jeszcze jedno. Ja, w przeciwieństwie do Ciebie, podpisuję się pod tymi postami własnym nazwiskiem i biorę odpowiedzialność za swoje słowa. I także w moich własnych komentarzach unikam intymności. A tak łatwo byłoby wszystkich wzruszyć pisząc o swoim bólu, nieprawdaż?
Być może byli i tacy, którzy czekali na to, ale chyba na szczęście się już wykruszyli... Bo też nie dla nich ta strona funkcjonuje.
~mamaNadii, 2008-10-14 22:22
Prześlij komentarz