czwartek, 18 grudnia 2008

nieistnienia cz.4



I znowu kawałek. Ten porusza mnie szczególnie.




(...)
kiedy się tak nie ma co ze sobą zrobić
takie gapienie się w przestrzeń
godzinami
(a może tylko po parę sekund)
wydaje się niezłym pomysłem
a w każdym
razie
chyba
nie będzie
aż tak
przypominać mi
o moim
nie-do-końca-istnieniu...

znowu muszę grać
siebie
nienawidzę tego
najbardziej ze wszystkiego

podobno
co mnie nie zabije
to mnie wzmocni
- ale chyba zdąży
wcześniej mnie zabić
o ile jest we mnie
jeszcze
coś śmiertelnego
coś z człowieka
który myśli i czuje

a to wszystko
tak naprawdę dla zabicia czasu.
a (może) jednak...

nieznośna lekkość
umysłu
sprawiła, że uleciał
gdzieś
poza

i wraca tylko
od czasu do czasu
żeby mnie trochę pognębić

nie jest tak prosto
jasno
ale i tak lepiej
niż gdybym był z wami
tu jest mnie coraz mniej
tu przynajmniej nie muszę udawać

tylko
wy, których nie znam
i którzy mnie nie znacie
(jesteście chyba tylko jakimś symbolem)
możecie mi powiedzieć kim jestem*

jakie to piękne
- chociaż znowu muszę umrzeć
tym jednym razem
jest to przynajmniej w miarę bezbolesne

dźwięki
z przestrzeni poza
mną
albo

jakie to piękne

zabijcie jeszcze raz
proszę

błagania, rzucane
w powietrze
modlitwy do samego siebie

wracam i trzaskam drzwiami
chyba wracam do siebie
rozmawiam z echem
ćwiczę rolę
(...)

--------------------------------
* Czy wiemy kim jest?
----------------------------------
Teraz na odmianę są problemy z tym serwerem i nie mogę zmienić koloru, czcionki ani jej wilekości

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Teraz mam łzy w oczach... To był ostatni fragment który mi czytała...