
Wyciągnęłam zza szafy swój stary zakurzony obraz. Namalowany jeszcze w trakcie studiów. W szkolnych pracowniach malarskich martwe natury układa się właściwie zawsze z jakichś śmieci: połamanych parasoli, krzeseł, pogiętych puszek, kawałków złomu, rondli, butelek, itd. Tylko od talentu osoby ustawiającej zależy, czy coś interesującego z tego wychodzi. A od talentu malujących, jakie obrazy można namalować. Nie zawsze się chce.
Centralną częścią tej kompozycji było zdezelowane metalowe łóżko i siedząca w nim, jak w klatce, samotna szmaciana lalka.
Dawno nie patrzyłam na ten obraz i jakoś osobliwie ta lalka patrząca w pustkę przypomina mi teraz profil Nadii...
Tu tylko fragment całości. I kolejna część „Nieistnień”.
(...)
miło.
tam gdzieś
tam tu
a tu ja
jeszcze bardziej sam
chociaż jest nas wielu
a każdy inny
wszystko się zmienia
obraca się
staje się przeciwieństwem
i nigdy nie wraca do punktu wyjścia
ciemna strona
w opozycji
do innej, szarej strony
znowu niewyraźnie
znowu nie do mnie
mówię
czy ja naprawdę nie mogę
nic
czy znowu mi się wydaje
nic
dlaczego jest tak cicho?
(...)
jest nijak.
no, może prawie.
nie wiem tylko, jak
właściwie.
po całym tym czasie
tak, już chyba jest po czasie
tylko
co to ma za znaczenie
- ja nie wiem
nie
bo może
jest już po mnie?
(...)
3 komentarze:
Ciekawy jest motyw tego, że "jest nas wielu", od razu przypomniałą mi się scena w 2 części MAtrixa, w której na głównego bohatera gapią się z ekranów jego "poprzednie wersje".
ciekawe skojarzenie, nie przyszło mi do głowy
Jeeszcze zanim przeczytałam Pani opis obrazu, skojarzyło mi się to dokładnie tak samo... Coś w tym musi być...
Prześlij komentarz