poniedziałek, 15 czerwca 2009

role, maski – Nieistnienia cz.20


Zwlekałam z tym, ale oto w końcu ostatnia część z wybranych przeze mnie fragmentów z „Nieistnień”.
Maski, role, to w jakim stopniu my używamy ich, a w jakim one zmieniają nas.
Mnie też to zawsze interesowało. Nawet moja praca magisterska („Ubiór jako sztuka zakładania masek”) była związana z tymi pytaniami. I jak się wydaje, dla Nadii ten teatr życia był równie interesujący. I zastanawianie się nad granicami ról i konwencji, które przyjmujemy i w jakim stopniu jesteśmy je w stanie kontrolować.



(...)

może udawanie raz na czas kogoś innego pomaga
w byciu sobą
albo uwolnieniu się z "ja"
ale co, jeśli zbyt wejdę w rolę?

kiedy rola staje się rzeczywistością
kiedy udawanie - tobą, maska - twarzą
kiedy świadomość - ślepym przekonaniem
przytomność - obłąkaniem

aktor postacią
a postać - władcą marionetek
zapytuję powoli i niedorzecznie

(...)

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

'może udawanie raz na czas kogoś innego pomaga
w byciu sobą
albo uwolnieniu się z "ja"
ale co, jeśli zbyt wejdę w rolę?'

zawsze się tego bałam, myśląc poważnie o aktorstwie. że ta maska może zostać, że można powtórzyć los moliera i wielu innych.
ale chyba - trzeba mieć odwagę i -

justyna

LucyW pisze...

Jeśli mówimy o zawodzie aktora, to i tak chyba najłatwiej znaleźć tę granicę między rolą a grającym, ale w życiu też gramy wiele ról i ja widzę właśnie tutaj duże niebezpieczeństwo zrośnięcia się noszoną maską...

Anonimowy pisze...

Dlaczego je zakładamy, zmieniamy? Chyba najprostsza odpowiedź brzmi, bo boimy się braku akceptacji naszego prawdziwego "ja" przez innych ludzi. Przekonanie o własnej wartości (nie mylić z pychą)dodaje siły i powoduje, że możemy się odsłonić, "opuścić gardę", zdjąć maskę.
Dawno temu Sting napisał w tekście piosenki: bądź sobą, nieważne co inni mówią (be yourself no matter what they say)!
~iza

Adam pisze...

Może określenie "Władcy Marionetek" zostało zapożyczone z japońskiej animacji "Ghost in the Shell", ale tu jest dużo trafniej ukazane. Zresztą, co ja zauważyłęm, natura nie zmusza nas do udawania kogoś innego, na poziomie instynktu każdy jest sobą. To kultura wywiera taką presję i może to o to chodzi... Że sami budujemy sobie sztuczny świat?

LucyW pisze...

Oczywiście masz rację, że to kultura w jakiej żyjemy, w wielkim stopniu określa sposób w jaki wypełniamy, wygrywamy różne role, nawet takie, które wydają się tak naturalne jak te rodzinne: np. brat/siostra, matka/córka, syn/ojciec, itd. A w szerszym kontekście społecznym czekają nas kolejne: uczeń/nauczyciel, pracownik/szef, itd. I każda z tych ról ma jakieś atrybuty i każdą można "grać" na różne sposoby. Czasem nam narzucone, czasem wybrane.